Plaga rozwodów w Polsce – czy to prawda?

plaga rozwodów w Polsce - prawnik z polecenia

Plaga rozwodów w Polsce – czy to prawda?

Seniorzy wciąż powtarzają: „Za naszych czasów, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza”. Starsze pokolenie kompletnie nie rozumie, dlaczego obecnie tak często się rozwodzimy. Oczywiście, chyba nikt nie idzie do ołtarza z myślą, że związek zakończy się rozstaniem. Jednak nie da się ukryć, że coraz rzadziej decydujemy się na małżeństwo, a jeśli już to robimy, nie zawsze trwa ono do końca życia. Ale czy rzeczywiście można mówić o zjawisku, jakim jest plaga rozwodów w naszym kraju? A może te doniesienia są mocno przesadzone?

Na początek trochę statystyki: w zeszłym roku na każde trzy śluby w Polsce przypadał jeden rozwód. Oznacza to, że w ten sposób rozwiązano aż 67 296 małżeństw. Czy którakolwiek para, stojąc na ślubnym kobiercu, wyobraża sobie, że jej szczęście za kilka lat może stać się jedynie mglistym wspomnieniem? Raczej nie – większość z nas wkracza w nowe życie z nadzieją, że nasza wielka miłość nigdy się nie skończy. Mimo to nie każdej parze dany jest wymarzony happy end. Co ciekawe, ogromna liczba rozstań dotyczy małżeństw zawartych po roku 2000 – czyli stosunkowo młodych, z kilkunastoletnim, a nawet kilkuletnim stażem. 45% rozwodów ma miejsce przed upłynięciem 10 lat od ślubu. Czy to oznacza, że młodzi rzeczywiście nie potrafią budować trwałych związków i nie traktują swoich małżeństw poważnie? Czy w Polce faktycznie możemy już mówić o zjawisku, jakim jest plaga rozwodów? A może za takim stanem rzeczy stoją inne przyczyny?

Po pierwsze: choć statystyki nie są optymistyczne, trudno mówić o gwałtownym wybuchu fali rozwodów. W rzeczywistości liczba zakończonych małżeństw rośnie stopniowo i systematycznie. Z każdym rokiem coraz większy odsetek par decyduje się na rozstanie. Brzmi to tym gorzej, że nie wszyscy młodzi w ogóle decydują się na ślub. To, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu stanowiło normę czy wręcz społeczny przymus, dzisiaj jest jedynie opcjonalne. Nie da się ukryć, że czasy się zmieniają, a zmiany w mentalności Polaków mają realny wpływ na statystyki dotyczące każdej dziedziny życia – również naszych związków romantycznych. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że tendencje te są jednoznacznie negatywne. Okazuje się jednak, ze wszystko zależy od punktu widzenia. Bo czy można postawić znak równości pomiędzy trwałością małżeństw a szczęściem odczuwanym przez partnerów? A może kiedyś rozwody były rzadsze, bo po prostu… nie były tak łatwo dostępne, przez co małżonkowie trwali w nieudanych, niesatysfakcjonujących związkach?

plaga rozwodów w Polsce - prawnik z polecenia

42% małżeństw rozpada się z powodu „różnicy charakterów”. Kolejne najczęstsze przyczyny to zdrada i alkoholizm jednego z małżonków. Czy w przypadku takich problemów zakończenie związku rzeczywiście jest takim złym pomysłem? Wydaje się, że dla wielu nieszczęśliwych żon i mężów rozwód może stanowić najlepsze rozwiązanie z możliwych. Nikt chyba nie chciałby trwać w fikcyjnym małżeństwie z osobą, z którą nic go nie łączy, która dopuszcza się niewierności lub destabilizuje życie rodzinne z powodu nałogu. Jeszcze kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu kobieta, która trwała w związku z mężem, który ją bił lub nadużywał substancji psychoaktywnych, była od niego całkowicie zależna, co oznacza, że po prostu nie mogłaby się rozwieść. Dzisiaj płeć piękna robi kariery i zarabia własne pieniądze, co często umożliwia jej przedstawicielkom rozpoczęcie nowego, szczęśliwszego życia w pojedynkę.

Innym powodem tak wielu rozwodów może być tendencja do… zbyt szybkiego stawania przed ołtarzem. Andrew Francis i Hugo Mialon z amerykańskiego uniwersytetu Emory zbadali ponad 3 tysiące małżeństw i doszli do wniosku, że prawdopodobieństwo rozwodu zmniejsza się o 40% w przypadku par, które przed ślubem znały się co najmniej 3 lata. Wyjaśnienie tego fenomenu jest bardzo proste. Kiedy para decyduje się na zaręczyny po zaledwie kilku miesiącach, roku lub dwóch związku, trwa jeszcze pierwszy etap relacji, czyli zauroczenie. Młodzi są sobą zafascynowani i idealizują się nawzajem, jednak nie znają się na tyle dobrze, by świadomie podjąć decyzję o spędzeniu ze sobą reszty życia.

Po jakimś czasie różowe okulary znikają, a partnerzy zaczynają dostrzegać swoje wady i dzielące ich różnice. Czasami są one niewielkie i łatwe do pokonania, a innym razem okazują się zbyt wielkie, by można było mówić o szczęśliwym małżeństwie. Ponadto tak szybkie zaręczyny świadczą o tym, że narzeczeni nie są w pełni świadomi etapów związku, naiwnie utożsamiając miłość z zakochaniem i namiętnością. Kiedy ich relacja wkracza w kolejną fazę, są rozczarowani, ponieważ kompletnie różni się ona od tego, jak wyobrażali sobie małżeństwo.

Bardzo wiele związków kończy się także ze względów… ekonomicznych. Chodzi tutaj przede wszystkim o emigrację zarobkową jednego z małżonków. Długa rozłąka powoduje, że mąż i żona zaczynają żyć osobnym życiem i mają ze sobą coraz mniej wspólnego. Nierzadko ich potrzeby emocjonalne oraz seksualne są niezaspokajane, co sprzyja znalezieniu sobie nowego obiektu uczuć. W grę wchodzi również frustracja związana z dźwiganiem na własnych barkach odpowiedzialności za wychowanie dzieci oraz dbanie o dom. Partner, który został w kraju, często orientuje się, że małżonek zarabiający za granicą po prostu przestał być ważną częścią jego życia, a rodzina istnieje jedynie „na papierze”.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.